sobota, 3 lipca 2021

Leisure center, insekty i są wakacje

Nie wiem, do prawdy, jak się z wami przywitać, więc może sobie odpuszczę? Nie lubię się witać za pomocą słowa: Hej, ani Cześć, a żaden adekwatny do tej sytuacji żarcik, jakoś mi do sytuacji nie pasuje... Może to dlatego, że nie jestem we wspaniałym nastroju.

No właśnie... wiecie, że podobno zaczęły się wakacje?

Pozwólcie, że post ten, zostanie uzupełniony zdjęciami sprzed dwóch miesięcy, kiedy to pokazywały się pierwsze kwiaty. Planowałam te fotki wstawić ale jakoś nie było okazji... A w ogóle to poniekąd jakoś nie chciałam się wam zwierzać, ale jak już coś tam zaczęłam pisać to tak wyszło. 
Jeszcze trochę o tych zdjęciach: otóż, jest to dosyć krótka sesja z Weczką, Ślimaczkiem i Krysią. Taka letnio-wiosenna powiedzmy.

Ostatnie dni w szkole były dla mnie rajem na ziemi. Nie będę tu zgrywać jakiegoś twardziela, czy jakkolwiek można to nazwać, więc przyznam się iż chodziłam do końca, bo w pewnym sensie był to dla mnie taki leisure center. Nie przesadzam, na prawdę bawiłam się tam wyśmienicie, bo było cholernie mało osób, a te najbardziej toksyczne chodziły oczywiście na wagary, chociaż w sumie nie wiem czy można to nazwać wagarami skoro połowy szkoły i tak nie ma. Na każdej praktycznie lekcji (po za matmą, ale tą lubię) wychodziliśmy na pole, lub graliśmy w mafię. W końcu ta gra stała się ikoną naszej klasy hahahah.

Oprócz tego zintegrowałam się o wiele bardziej z całością, starałam się znaleźć coś dobrego w ludziach których nie lubiłam i na prawdę mi to wyszło. Czułam, że jestem częścią tej szkoły. 
Potem było pożegnanie klas ósmych, bardzo przykre doświadczenie. Nagle zdałam sobie sprawę, że wszystko co w tej szkole najlepsze dla mnie już minęło. Pamiętam ten ideał hierarchi, kiedy to byłam w piątej klasie i po placówce plątały się zupełnie inni ludzie. Ósma klasa którą w tym roku żegnaliśmy, była klasą szóstą. Potem odeszli, tamci, i jeszcze inni... A na koniec okazało się, że jestem już praktycznie najstarszym rocznikiem.



Gdy wyszłam ze szkoły w to nieszczęsne zakończenie roku, było mi jakoś niemrawo. Potem zorientowałam się, że są wakacje...
Ach, wakacje! Jakże wyczekiwany czas, czyż nie? Wakacje na osiedlu. To jest coś. Te wszystkie dzieciaki, zabawy w podchody, plątanie się wieczorem po skateparku czy placu zabaw, choćby. Wakacje były dla mnie zawsze czymś wspaniałym, nawet, jeśli siedziałam na dupie w moim mieście i nigdzie na wakacje nie jechaliśmy. 



Tylko, że w tym roku jest i będzie inaczej.

Nie wiem czy wam wspominałam, ale w połowie ubiegłych wakacji się przeprowadziłam. Niedaleko, bo do wsi w pobliżu miasteczka ale jednak nie mam już tego wszystkiego pod nosem. Po za tym, dość dziwnie o tym pisać, ale (to też było jeszcze w tamtym roku) doszło mi rodzeństwa. To był szok, na serio. Istniało założenie iż gdy tylko się przeprowadzimy, wszystko będzie jakieś prostsze, bo w bloku mieszkaliśmy z babcią i by the way. Ale wyszło jak, wyszło. 
Jeszcze długo, długo nie chciałam się przyznać do tego przed samą sobą, ale, tak, brakuje mi innych ludzi. A raczej dzieciaków i tego takiego, innego środowiska, nie wiem jak to ująć.


No bo wokół mnie niby nie brakuje istot żywych, ale jednak tych rówieśników brakuje. Po za tym, tak czy siak, nikogo tu nie znam, bo chodzę do szkoły ( jak się domyślacie ) tam, gdzie wcześniej. 
Doszło do tego, że MUSIAŁAM się zacząć zadawać z osobami dorosłymi.

W domu na przeciwko mieszka pewna dwulatka. Gdy moja siostra zaczęła się z nią troszku, cosik tam bawić, to jakoś wyszło, że zaczęłam rozmawiać z jej mamą. Gdy po kilku dniach dalej nazywałam ją "panią", to się wkurzyła i powiedziała, że ona nie jest aż tak stara a potem kazała mówić sobie po imieniu. I tak tego nie robię, bo jakoś mi tak głupio...


Chciałam wam po prostu powiedzieć, że totalnie, totalnie, nie czuję tych całych WAKACJI.

Przepraszam, że wam tak tym zawracam głowę, ale nie mam się zbyt komu zwierzyć. Może i przesadzam, i może i się użalam, i może to wszystko co piszę, jest bez sensu, lecz ja musiałam. To wszystko, dzieje się tak szybko! Wszystko aż za szybko. Przemijamy, bezpowrotnie...

I te wspomnienia... 

Muszę naprawdę się wziąć w garść, i przestać się tak wszystkim przejmować, bo będzie ze mną źle. Ach, ta moja wrażliwość, na prawdę boli.









Zwróćcie czasem uwagę na niebo. Jest magiczne.





5 komentarzy:

  1. Wow, jakoś tak dziwnie mi słyszeć wyrażenie "wyjść na pole" haha. Jesteś z południa? Ja jako człowiek z woj. lubelskiego jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić. Ale co ja mówię, my mamy jakieś "ciapy" nie laczki czy inne buty. Nie ma nic złego w zwierzaniu, do tego są blogi. Zresztą sama widzisz jakie wywody robię na moim :P Fajnie, że dobrze czujesz się w szkole, ja swojej nienawidziłam. I cieszę się, że ostatnio dłużej niż 2 tygodnie spędziłam tam ostatnio w lutym 2020 roku. Miłych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z południa hahah. Właśnie zastanawiałam się, czy nie napisać "na dwór" ale stwierdziłam że będę patriotycznie podchodzić do naszej gwary, czy jakkolwiek tam można to nazwać B)
      Sama dziwię się sobie, na ile sposobów mogę patrzyć na miejsce jakim jest szkoła... Raz tak, raz tak...
      Dzięki, przyda się. Tobie również miłych, udanych i wspaniałych xD

      Usuń
  2. Takie posty też są okej, każdy ma gorsze dni. Zmiany są dziwne, trochę niepokojące, ja też pamiętam jak nagle dotarło do mnie, że tych ludzi z klasy nie zobaczę, a jak skończyłam liceum to w ogóle czułam się niesamowicie zagubiona, bo jak to już nie wstaję codziennie na 7 do szkoły? To trzeba coś innego z życiem robić? :P Ale może w nowej klasie poznasz lepszych ludzi. Może nie ma się co tak negatywnie nastawiać, tylko bardziej optymistycznie popatrzeć na to co nas czeka. Zawsze jakoś się tam ułoży. :) Może porób coś co kojarzy ci się z wakacjami? Może wtedy je poczujesz. :)

    Śliczne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... zmiany zawsze mnie tak niepokoiły. Bo jakby, wydaje się że już nigdy nie będzie tak jak dawniej i że może nie wykorzystałaś dobrze swojego poprzedniego "statusu", nie wiem czy wiesz o co mi chodzi, nie jestem dobra w tłumaczeniu swych odczuć.
      Postaram się coś takiego zrobić... hm... coś wykombinuję xD

      I dzięki! Ciągle się uczę hahah

      Usuń
  3. Trochę mi się opuściło blogosferę I to przez lenia😅
    Bardzo dobrze to rozumiem. Brakuje mi tej dziedzięcej beztroskości I biegania po placach zabaw

    OdpowiedzUsuń

Co o tym sądzisz?

To ja:

Moje zdjęcie
Jestem, czy tylko mi się zdaje?

To też jest wyborne, i inni polecają:

Znalazłam ją pod jesieni płaszczem

Gdy miałam lat 5, mieszkałam w lesie komunistycznych bloków. Pewnego dnia, gdy za oknami już dawno zimny deszcz stał się codziennością, a zg...

Ogólnie to najchętniej czytacie te notki: