Hej! No cóż, ani się nie obejrzałam a tu już koniec lutego prawie...
Na wstępie chcę wam życzyć smacznych ponczusiów bo dziś tłusty czwartek. Ja jeszcze nie jadłam ale to nie znaczy że jeść nie będę meh.
Ale od początku. Pamiętacie post: Leisure centre, insekty i są wakacje? Więc stwierdziłam, że czasem będę robić takie posty w których będę się wam spowiadać z różnych rzeczy, przeplatając mój żal zdjęciami LPS. Dziś mini-sesyjka zdjęciowa Jessie, trochę Coopera, z moją gitarą klasyczną. Ogólnie to zaczęłam grać nie dawno, jakiś miesiąc temu. Jest ciężko ale się nie poddam. Jak już się nauczę w miarę porządnie grać to se odkupię elektryka od koleżanki, bo o tym marzę.
Tydzień po feriach zaczęła się szkoła. Nie byłam do tego nastawiona optymistycznie bo zdziczałam przez ostatnie miesiące zdalnych. Zresztą ta dzikość żyje we mnie od dłuższego czasu. Od kiedy zacząć się ten kOwId. Pamiętam, że jak zaczęły się wakacje to pisałam wam że tęsknię za szkołą, że czuję się tam dobrze i tym podobne.Więc dziś, jako dziki pies odszczekuję to. Szkoła to buda dosłownie. Łańcuch dla psa. Meh. Mam dość. Rzuciłabym, mówię wam.
Moja psycha siada, wzmagana jakąś hipohondrią. Nie czuję sensu wszystkiego co robię i nie potrafię odnaleźć sobie hobby czy czegoś co bym robić polubiła. Będę nieskromna, i powiem, że jestem dobra w wielu rzeczach, ale żadna nie cieszy mnie dostatecznie bardzo. Zachowuję się teraz jak rozwydrzone dziecko, ale, że nikt nie chce mnie słuchać to postanowiłam pozawracać tyłek wam o ile tam jeszcze jesteście.
Nie lubię żadnego przedmiotu w szkole i wszystko zaczyna mi być obojętne, jak na złość w tym roku mam egzaminy ósmoklasisty i wypadałoby się do nauki przyłożyć, żeby nie wylądować w okolicznym wiejskim liceum dla naszej mieszczańskiej, młodej elity żuli. W poprzednich latach mej edukacji w placówce oświatowej byłam wręcz prymuskom, miałam średnią ponad 5.0, na świadectwie zawsze miałam cyferki wachające się od 5 w górę. W tym roku już na półrocze trafiły mi się trzy czwóry, co jest nie zbitym dowodem, że się opuszczam.
A tak ciężko mi się zmotywować do nauki. Do czego-kolwiek. Czy to efekty zdalnych? Wszyscy tak twierdzą.
Byłam u psychologa jakieś półtora roku temu i to było chyba najgorsze co mogłam wtedy zrobić. Zresztą sama tam nie polazłam, rodzice mnie wysłali, cn? Tak, jak mówię psycha mi siada od początku pandemii.
Nie mam siły na LPS, powiem szczerze, że coraz częściej są momenty gdy myślę aby uwolnić się od kanału. Z bloga nie odejdę za chińskiego boga. LPStube mnie wnerwia. Zresztą to już nie jest LPStube to jakiś śmietnik teraz.
Ostatnio dowiedziałam się, że moja znajoma która niedawno sprowadziła się na moje zadupie zbierała LPS. Fajnie, było poznać kogoś, kto wie co to LPStube, zna ThePuddingLPS czy inne legendy i wymienić kilka profesjonalnych słów na temat kolekcjonowania. To znaczy, ona już dawno nie zbiera figureczek, ale chyba dalej je kocha. Widać, że to była jej pasja. Nawet mi się przyznała, że nagrywała też.
Piszę to dziś, bo jestem "chora" i nie poszłam sb do szkoły. Dlatego ten post powstaje prawie w południe o godzinie 12. Nie wiem co miało z niego wyjść, ale wyszło co wyszło jak zawsze. Postaram się odezwać na jakiś konkretny temat w najbliższym czasie.