piątek, 4 czerwca 2021

Czekoladowa-urodzinowa pizza

 Szczęść Boże i szynka!

Wiecie co? Nie wierzę.

Znowu się zestarzałam, o kolejne 365 dni.  Ach... dziwnie się z tym czuję! I tak większość osób z klas równoległych ma po 14, bo poszłam do szkoły rok wcześniej. Nie polecam, zdecydowanie. Chociaż, gdyby popatrzeć na to obiektywnie to może i nawet dobrze, bo ludzie w mym wieku zazwyczaj wolą się starzeć. Nigdy tego nie rozumiałam, nie rozumiem i nie zrozumię. Po co się starzeć? Z chęcią zawsze mogłabym być 10-latką, żyjącą beztroskim życiem, bez żadnych załamań, rozmyślań, problemów, anegdot, dorosłości, klasy siódmej, dawania przykładu młodszym, bycia poważnym, nie wygłupiania się, z telefonem w ręku... I taką staram się być, lecz chyba jak wszyscy wiemy, najbliższe środowisko raczej temu nie służy, wiecie coś na ten temat?

Wiek lat trzynastu, utwierdził mnie w przekonaniu że żyję na świecie już 4754 dni. Słysząc ową liczbę, możnaby pomyśleć że to idiotycznie mało, dlatego będę mówić że mam 4754 days, a nie 13 lat. Ha ha! Aż mi się przypomniało, jak na matmie uczyliśmy się o statystyce i analizowaliśmy "naciągnięte" wykresy z podręcznika. Na serio, naciąganie i rysowanie wykresów w sposób aby przekonać ludzi do swej racji to ciekawa i myślę, że przydatna umiejętność więc poczytajcie sobie o tym. Np. Chcąc przekonać kogoś iż w latach 2015 - 2020 wzrosła produkcja lps na sztuki, a powiedzmy że w latach 2016, 2018 i 2019 była bardzo mała w porównaniu do lat 2015 i 2020 to zamiast zaznaczać punkcik przy każdym roku, wystarczy przeciągnąć kreskę od razu: z 15-stego do 20-stego i git! Wyjdzie piękny wykres. Oszukaństwo ale może się kiedyś przydać.

Dobra, ale statystyka to akurat ten dział matmy za którym nie przepadam, więc nie rozwlekajmy się nad tym, ok? Po za tym to blog poświęcony czemuś innemu...

Od kliku ładnych lat, w dzień urodzin nie odwiedza mnie nikt, oprócz najbliższej rodziny. I tak też było tego roku. Przyszły tylko dwie babcie, i to dobrze, bo wcześniej o tym nie wspominałam, ale nie cierpię gości. To nie tak, że nie lubię swoich babć czy coś ale no... najchętniej przemalowałyby wszystkie ściany w domu, już wiecie o co mi come on? 
Tak, czy siak, jedna z nich podarowała mi w prezencie grę, o nazwie "Łąka". Tu wam wkleję jej focię: 

Zapewne, Wydaje wam się, że to jakaś planszuweczqa dla przedszkolaków. Spoko, moja reakcja myślowa była podobna, ale gdy zaczęłam czytać instrukcję, to wydaje się całkiem ciekawa i niebanalna. No, i już wolę grać w taką grę niż gapić się w telefon. A wy, lubicie planszówki? Ja nie.

Jako dodatek dostałam jeszcze... czekoladową pizzę! 

Petshopki, przesiedziały ten dzień, moich urodzin oczywiście, na półce. Nie miałam dla nich czasu, z resztą ogólnie, wstyd się przyznać ale ostatnio jakoś brak mi dla nich time'u. Kurcze, no co ja poradzę. Ale, ale! Przemyciłam chocolate pizza po schodach do mego pokoju i! i! i!

Zrobiłam ucztę!

Dla Lpsk'ów oczywiście.

W naszym mieście nie ma amfiteatru, ani podobnego miejsca, gdzie moglibyśmy się zebrać, więc zdecydowałam, że zrobimy kółko wzajemnej adoracji na podłodze, po prostu. Przyszli prawie wszyscy, bo niektórzy się wydęli i stwierdzili, że się odchudzają, tak jak np. Judytka. Inni, że są zbyt ważni, np. Max. Trudno, ich strata.

No... kółko, takie trochę krzywe, ale ja się nie będę z nimi kłócić jak oni mi wmawiają, że uformowali piękną piłkę. A! Wiem, miałam ostrzec, że zdjęcia nie powalają jakością ani oświetleniem, ale przecież nie zawsze muszą to robić, czyż nie? No. Więc w ten oto sposób zasiedliśmy wszyscy do czekoladowej wieczerzy.


O proszę! Tu macie czekoladową pizzę w całej okazałości. Czyż nie zapowiada się obiecująco? Dobra, zacznijmy od każdego kawałka po kolei.




Na pierwszy rzut poszła mleczna czekolada z czymś w rodzaju takich jakby "chrupek". Była naprawdę niezła. Była, bo już jej nie ma. Petki wszystko zerzarły, dały mi tylko mini-kawalątek. Masakra z nimi!

Następna była "biała czekolada z malinami i borówkami" jak głosiła legenda. Hm... jest naprawdę niezła, lubię białą czekoladę, nie wiem jak wy. W prawdzie te owoce czuć dosyć słabo, ale to chyba dlatego że są suszone. Petkom nie smakowała, więc jeszcze trochę zostało.

"Czekolada z porzeczkami". Wszak, wydaje się atrakcyjna. I może taka jest, ale niekoniecznie dla mnie. Zacznijmy od tego, że to gorzka czekolada, za którą szczególnie, no, nie przepadam. Porzeczki, są oczywiście suszone, więc nie czuć ich jakoś znowu. Szczerze, to najwięcej czuć tu liśćmi. Nie dawałam LPS'om bo by ich bolały brzuszki.

"Czekolada z płatkami róży" . Gorzka z jakimiś tam właśnie badziewnikami. W sumie nawet możliwe że to płatki róży, ale prawie ich nie czuć. Petki stwierdziły że zbyt gorzka. ( Co, one nigdy gorzkiej czekolady nie jadły, do kroćset?!! )
Jest jeszcze "Biała czekolada z cytryną i zieloną herbatą". Tak, to ta zielona jak się można domyślić. Dosyć specyficzna ale ciekawa w smaku. Niby, słodka, słodka... ale w pewnych momentach kwaśna i to dodaje jej uroku. HA! Nie dałam zwierzakom bo nie zasłużyły i bardzo im tak dobrze. 
No i ostatnia "Czekolada z chili, papryką i oliwkami". For me brzmi to najlepiej ze wszystkich. W sensie, no, ma najlepszy tytuł. Jest to czekolada gorzka, posypana żółtymi dzindzibołami, robiącymi za suszoną paprykę. Hm... Chili na niej nie widać. Oliwek nie czuć. Można tylko dostrzec jeszcze jakieś zielsko i nie wiem co ono ma grać, no ale ok, sama w sobie jest całkiem nie zła, mimo iż w zasadzie można ją potraktować jak zwykłą, ciemną, czekoladę bez niczego. 

Od całej tej degustacji rozbolało mnie sadło, ale Petshopy chyba nie odczuwały tego co ja bo z pudełka zrobiły sobie jakiś Photoshop i patrzcie, jakie przedstawienie urządziły:
Ślimaczek mój kochany





Obydwoje
Patrzcie ich! Powsadzały łepetyny w otworki i każą sobie sesje zdjęciową robić. Hahah. Niczym na premierze jakiegoś filmu, co sobie zdjęcia robią na bloku reklamowym czy jakkolwiek to inaczej się zwie.
A tu cudowna, wspaniało-świetna Virgina, w skrócie Giny

Jak widać były to głównie małe brzdące. One to mają pomysły.

Tak oto spędziłam dzień swych urodzin ze zwierzakami. Ach... pamiętam jak to wyglądało kilka lat temu. O wiele bardziej beztrosko niż teraz. Tęsknie do tamtych czasów. Któż to wie? Może ktoś kiedyś wynajdzie wehikuł czasu i będziemy mogli cofnąć się w przeszłość.
Ale czy my tego chcemy? Chyba będę musiała zaakceptować to co jest, i postarać się abym za kilka lat z sentymentem wspominała moje 4754+ dni. 

Żegnam ozięble.
Marghaa i inni bo mi tu mówią, żebym napisała że oni też to piszą.


10 komentarzy:

  1. Ja słucham smith & thell, Avicii'ego,the Lumminers I Mumford and Sons. A tak to uwielbiam piosenki takie jak:
    Forgiv me friend (smith &
    &Thell)
    Hotel wallas (smith & thell)
    Little lion man (Mumford and Sons)
    Ho hey (the Lumminers)
    Wake me up (Avicii)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam że masz 15, 14 lat, a ty jesteś od mnie tylko rok młodsza! O jezus ja jestem od ciebie jedynie rok młodsza hah
    Masz racje w 100% ile ja bym dała żeby znowu był 2016, a ja żebym był bezstroską 7 latką,będącą w 1 kl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Oh, współczuje. Ja przechodziłam to w lutym tego roku. Było tak źle że zaczęłam chodzić do psychologa
      Na szczęście teraz już jest lepiej
      Wygrzebiesz się z tego :)
      Nie poddawaj się I bądź silna

      Usuń
    3. Właściwie widzę. Mnie pozory już tak zmyliły że przestałam im ufać

      Usuń
    4. A tak w ogóle to halo halo... czy ja widzę, żę jedną z twych ulubionych książek jest Był sobie pies? Tak się składa iż moją też. Czytałam wszystkie trzy części (łącznie z O PSIE KTÓRY DAŁ SŁOWO, która ostatnuo wyszła) Też byłam u psychologa ale jakoś w zeszłe wakacje a najśmieszniejsze jest to, że wtedy w ogóle nic mi sie nie działo xDD no cóż może sprubóję raz jeszcze.

      Usuń
    5. Tak, dobrze widzisz. Jedną z moich ulu książek jest był sobie pies, obecnie z moją wrażliwość pewnie bym się za bardzo przejeła losem bohaterów hah. Wtedy nie rozumiałam jak można mieć taką z czymkolwiek. Teraz ja mam taką więź z pluszakiem którego kupiłam w 2019. Ja poszłam przez kilka drastycznych przypadków z lutego tego roku

      Usuń
  3. Szynka Grażynka. B)
    Spóźnionego wszystkiego najlepszego!

    Ta planszówka ma świetne ilustracje. To jej trzeba przyznać, nie wiem jak z grywalnością.

    Ale czekoladowa pizza to profanacja. Nic nie pobije prawdziwej pizzy. Powiedział pizzoholik. xD

    Żegnam czieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach dziękuję! Zdecydowanie, klasyczna pizza jest najwspanialsza, a jakże. Przyznam się szczerze... że ona jeszcze u mnie leży, bo nawet Petkom nie smakowała zbytnio. Tylko ten kawałek mlecznej czekolady jest zeżarty.

      Usuń
    2. O kurcze, ale to prawda, że zazwyczaj wyroby czekoladowe, które nie są w postaci najprostszej tabliczki czekolady smakują średnio. :<

      Usuń

Jak nie skomentujesz... to dzisiaj w nocy obudzisz się z poderżniętym gardłem. Chyba, że się do tej pory wykrwawisz no to się nie obudzisz.

Czytaj dalej:

Common collector tag

  Hejka piękni, uroczy ludzie! Jak być może zauważyliście, grzebałam ostatnio trochę przy wyglądzie bloga. Nie wiem jeszcze czy tak zostanie...

Ostatnio popularne: